DZIEŃ 1

Wreszcie nastał ten dzień! Długo oczekiwany, wręcz wymarzony. Po wielu spotkaniach jednodniowych i weekendowych w końcu, w odpowiedzi na Wasze prośby, rozpoczęliśmy pierwszy taki pięciodniowy Festiwal. Po miesiącach ciężkiej pracy jesteśmy w pełni gotowi na Waszą obecność.
Już od południa na winowskie wzgórze zjeżdżali się uczestnicy. Namiot po namiocie, zapełniało się pole za kościołem. Wreszcie ok. godziny 17 wszyscy byli rozpakowani i mogliśmy przejść do oficjalnego rozpoczęcia. Po kilku słowach wprowadzenia przyszła pora no to, co zawsze jest najważniejsze – Spotkanie. Najpierw w postaci pysznej kolacji – dzielni. Każdy mógł wyłożyć na wspólny stół swoje jedzenie i wymienić się z innymi. Kolejnym punktem programu była integracja. Poprzez niekonwencjonalne gry mieliśmy okazję lepiej się poznać, a potem podzielić na siedem grup nazwanych na cześć bardzo przyjaznych zwierzątek (to znaczy, że od teraz na Ławce mamy kilka kochanych pszczółek, słoników oraz gąsek).
Mogłoby się wydawać, że pierwszy dzień, jak to zwykle bywa, będzie głownie organizacyjny. Nam na szczęście udało się od razu „polecieć z tematem”. Przez cały dzień nawiązywaliśmy do mocy Spotkania oraz do tego, że czasem dobrze jest spotkać się z „innym”, niekoniecznie rówieśnikiem, ale też kimś starszym i bardziej doświadczonym. Wieczorem zebraliśmy się na pięknym nabożeństwie, oprawionym świetną muzyką, podczas którego każdy dostał buteleczkę z wodą święconą.
W ramach dobranocki odbyła się projekcja filmu „Buntownik z wyboru”. Mogliśmy wtedy w pełni skorzystać z kawiarenki – napić się lemoniady, rozsiąść na poduszkach i oglądać seans w otoczeniu wielu znajomych twarzy.
W ten sposób zakończyliśmy pierwszy dzień spotkania. Mimo zmęczenia wszyscy, zarówno  uczestnicy jak i organizatorzy byli bardzo szczęśliwi, że właśnie spełnia się wielkie, długo oczekiwane marzenie.

DZIEŃ 2

Wraz z pianiem koguta obudzili się pierwsi uczestnicy Ławki Festiwal. Jakie były wrażenia po nocy pod gołym niebem? Niektórzy wyspani, inni nie do końca, jednym było ciasno, drugim wręcz przeciwnie, ale wszyscy zgodzili się w jednym – poprzedni dzień był udany i już szykują się na kolejny – jeszcze lepszy.
Rozpoczęliśmy dzień tak jak należy, czyli poranną modlitwą uwielbieniem. Potem udaliśmy się do kawiarni na śniadanie, nabraliśmy sił na cały dzień i działaliśmy dalej. Odbyła się konferencja prowadzona przez ojca Grzegorza Kramera. Jej głównym tematem były pragnienia oraz ucieczka (czasem poza swoją bezpieczną strefę), aby je realizować, tak jak młody Jezus czy Stanisław Kostka. W południe miał miejsce najważniejszy punkt dnia – Msza Święta. Mieliśmy okazję przeżyć piękną liturgię oraz jeszcze bardziej poruszyć temat marzeń, który bardzo szczególnie towarzyszył nam przez resztę dnia.
Na zajęciach w grupach dyskutowaliśmy o naszym rozwoju, nie tylko intelektualnym czy fizycznym, ale także duchowym. Była to przede wszystkim świetna okazja do otworzenia się na innych.
Posileni pysznym bigosem udaliśmy się na warsztaty. Część mogła poznać tajniki medytacji z ks. Łukaszem Knosalą, inni rozwijali się duchowo z o. Kramerem, nasi goście – Dorota i Arek z Dayenu prowadzili warsztaty z kreatywności, a „wybrana” grupa śpiewała na warsztatach muzycznych u Ani Humeniuk.
Po krótkiej przerwie Dayenu udzielili nam kameralnego wywiadu w kawiarni. Dowiedzieliśmy się m.in. skąd wzięła się ich nazwa, jak to się wszystko w ogóle zaczęło i jak to się dzieje, że ich pomysły nigdy się nie kończą. Oczywiście zapytaliśmy Dayenu o marzenia, zarówno prywatne, jak i te związane z działalnością firmy.
Temat dzisiejszego spotkania idealnie pokrył się z urodzinami jednej z naszych organizatorek – Magdy. Chcąc, żeby ten dzień był wyjątkowy przygotowaliśmy dla niej „małą niespodziankę” i życzyliśmy spełnienia marzeń!
W czwartek odbył się również pierwszy ławkowy koncert. Muzyczne szlaki przecierał zespół Fisheclectic. Mogliśmy wysłuchać spokojnych utworów bogatych w wartościowe teksty oraz godne uznania kompozycje.
Wieczorem przyszedł czas na czuwanie i adorację. W nastrojowej atmosferze mogliśmy się zastanowić nad swoją przyszłością. Dostaliśmy doniczki symbolizujące przestrzeń do wzrastania. Napisaliśmy na nich jacy i kim chcemy być, a nasze prośby oddaliśmy Jezusowi.
I tak oto zakończył się drugi dzień na Ławce Festiwal. Wszyscy po tak intensywnym dniu pozasypiali jak susły, żeby następnego dnia powrócić z szerokimi zasobami pozytywnej energii i chęci do działania.

DZIEŃ 3

Piątek, piąteczek, piątunio! W Winowie rozpoczął się już we wczesnych godzinach porannych. O godzinie 8:00, jeszcze trochę zaspani podążyliśmy na modlitwę. Potem zgodnie z planem wspólne śniadanko, chwila na rozmowę przy kawce i konferencja. Tą prowadził ks. Jan Pander. Wprowadził nas w temat dnia – przyjaźń. Na prostych przykładach omówił na czym polega prawdziwa przyjaźń, która przecież nie opiera się na niczym innym niż na miłości.
Podczas prac w grupach kontynuowaliśmy dyskusje o „smakowaniu” przyjaźni, rozważaliśmy dlaczego chrześcijaństwo jest religią przyjaźni, a także w oparciu o orędzie papieża Franciszka do młodych rozmawialiśmy o tym, że laptop i smartfon nie powinny być naszym jedynym oknem na świat oraz potwierdziliśmy, że nasza „młodość nie może gasnąć w mroku…”
Głównym punktem dnia była Msza Święta w samo południe. Uczestnicy podczas kazania dowiedzieli się, że aby dobrze wysłuchać drugiego człowieka należy przygotować się i stworzyć w sobie „wewnętrzną pustkę”.
Piątkowe warsztaty odbywały się w dwóch grupach, osobno dla chłopaków i dziewczyn. Żeńska część Ławki uczestniczyła w zajęciach prowadzonych przez panią Kasię Młynarską. Dotyczyły one kobiecości, roli kobiet w codziennym życiu i w Kościele oraz poruszały istotne kwestie samoakceptacji.  W tym samym czasie chłopcy razem z ks. Janem Panderem mogli poczuć swoją męskość poprzez strzelanie z łuku. Z tego co nam wiadomo wszyscy wyszli z zajęć cało i bez żadnych poważniejszych obrażeń. Uff!
Pani Kasia została z nami na trochę dłużej i wraz ze swoim mężem Stanisławem udzieliła nam wywiadu. Opowiedzieli nam historię swojej znajomości, kilka zabawnych anegdotek, a w tym wszystkim podkreślali stałą obecność Boga w ich życiu.
W piątek winowska scena należała do zespołu Albo i Nie. Panowie już po kilku piosenkach zawładnęli sercami publiczności. Możemy się pochwalić tym, że pożyczyliśmy jednemu z muzyków koszulę i mamy nadzieję, że dzięki temu Ławka Festiwal będzie przez Zespół na długo zapamiętana.
Po koncercie, późnym wieczorem powróciliśmy do kościoła na nabożeństwo. Mogliśmy przypomnieć sobie najpiękniejsze chwile z naszymi bliskimi oraz w szczególny sposób  podziękować za wszystkie nasze przyjaźnie. W trakcie czuwania dostaliśmy klucze symbolizujące nawiązywanie więzi, a na koniec wszystkie mniejsze lub większe ekipy przyjaciół otrzymały specjalne błogosławieństwo.
Kolejny dzień na Ławce dobiegł końca, a wszyscy w otoczeniu najbliższych udali się do namiotów na kolejną krótką noc.

DZIEŃ 4

Ostatni pełny dzień w Winowie. Na porannym joggingu znowu padła rekordowa frekwencja! Mimo wszystko rozumiemy, że po tylu emocjach naszym uczestnikom było trudno wstać wcześniej. Nasza ławkowa ekipa rozpoczęła dzień jutrznią.
Po śniadaniu nastał czas na stały punkt programu, czyli konferencję. Poprowadziła ją Ania Humeniuk, która zwykle upiększa nasze spotkania śpiewem. Tym razem przejęła inną funkcję i opowiedziała nam fragment swojej historii oraz kilka słów o otwartości. Kontynuacją konferencji była praca w grupach. Rozważaliśmy m.in. różnicę między śmiałością, a otwartością oraz dzieliliśmy się jaki jest nasz stosunek do innych i jak to u nas właściwie jest z tą otwartością. W południe przeżyliśmy wspólnie piękną mszę, pamiętając o tym, że czasem mały krok w stronę drugiego człowieka może być dla kogoś tym „wielkim krokiem”.
Sobotnia fasolka niestety nie posmakowała wszystkim uczestnikom, ale za to warsztaty szczególnie przypadły im do gustu. Pierwsza grupa (w większości męska) nie zapominając o mundialu, udała się na boisko „pokopać w gałę”. Natomiast  reszta wybrała delikatniejszą formę rozrywki i przez kilka godzin integrowała się poprzez różne formy tańca.
Od środy uczestnicy mogli wrzucać do skrzynki pytania do siostry Eweliny, Ani Humeniuk, księdza Łukasza Kniecia i kleryka Daniela Bembenka. Dzięki temu kawiarniana strefa wywiadów w sobotę gościła aż cztery osoby! Podczas Q&A mogliśmy się dowiedzieć m.in. jak ks. Knieć otrzymuje taką objętość włosów oraz dokąd nocą tupta jeż…
Wieczorem ponownie zebraliśmy się w kościele, aby wraz z członkami Koncertu Uwielbienia czcić naszego Pana. Od zadumy, poprzez łzy, aż do radosnego tańca. Tak przeżywaliśmy ostatni koncert podczas Ławki Festiwal.
Na koniec spotkaliśmy się w kawiarni. Atmosfera była piękna: gwiazdy na niebie, w namiocie nastrojowe światełka, wszyscy siedzą na ziemi, rozmawiają, piją mrożoną kawę, oglądają mecz… Wysłuchaliśmy świadectw dwóch dziewczyn Magdy Miki i Gosi Hutek, a później każdy miał okazję podzielić się swoimi przeżyciami. W ciągu tych kilku dni wszyscy Ławkowicze bardzo dobrze się poznali, dlatego nocny patrol troszkę nam odpuścił i pozwolił spędzić ostatnie godziny Festiwalu razem. Rozmawialiśmy, graliśmy w karty, kalambury, śpiewaliśmy i graliśmy na gitarze. Wszyscy mieli poczucie spełnionego marzenia, a najwytrwalsi uczestnicy poszli spać wraz ze wschodem słońca.

DZIEŃ 5

Nastał dzień podsumowań i pożegnań… Chcąc czerpać jak najwięcej z ostatniego dnia, rozpoczęliśmy nasz program trochę wcześniej. Wszyscy wyjątkowo niewyspani – bo noc była niezwykle krótka. Na szczęście sił na tę piękną niedzielę wystarczyło!
Tradycyjnie po jutrzni odbyło się śniadanie – po raz kolejny dzieliliśmy się naszym jedzeniem, a właściwie to jego resztkami. Później w kościele krótko podsumowaliśmy te niezwykłe pięć dni, czyli przedstawiliśmy kilka bardzo poważnych statystyk (setki usmażonych naleśników, tysiące zużytych worków na śmieci… działo się!)
Mieliśmy okazję podzielić się swoimi przeżyciami, doświadczeniami i ewentualnymi (aczkolwiek nielicznymi) uwagami podczas ostatniej już pracy w grupach. Po niej udaliśmy się na Mszę Świętą, na którą oprócz uczestników przybyli także parafianie z Winowa oraz nasze rodziny. Był to kolejny moment, w którym mogliśmy zobaczyć jak wartościowe były dni Festiwalu… Zobaczyliśmy, że Bóg robi dla nas więcej niż moglibyśmy się spodziewać. Obiecaliśmy sobie, że będziemy pamiętać i pielęgnować zawiązane tutaj relacje.
Po obiedzie, jeszcze pod wpływem emocji mieliśmy chwilę na rozmowę, pożegnania, wspólne zdjęcia, wymienianie się numerami, Snapchatami itp. Uczestnicy bardzo niechętnie zaczęli żmudny proces pakowania się i chowania namiotów, a po paru chwilach zielony teren za kościołem znowu stał się pusty. Na szczęście ta pustka przejawiała się tylko fizycznie, bo w tym miejscu pozostało wiele wspomnień związanych z Bogiem, ludźmi i Spotkaniem.